Robienie zakupów czyli shopping w supermarketach uchodzi wśród rodowitej populacji za swoistego rodzaju ceremoniał. Chcąc czy nie chcąc musisz go zrozumieć i sam zaadoptować.
Kupowanie w danym supermarkecie każdorazowo przy rozmowie ustanawia płaszczyznę porozumienia, jest oznaką twojej pozycji społecznej, daje poczucie przynależności do wybranego stada. A więc mamy: Tesco, Sainsbury, Iceland, Lidl’a, Marks and Spencer’a, Costcutters’y, Co-op’y które właśnie przejęły Somerfields’y, do tego na Prince Charles Road powstał niedawno Morrisons (na 150 miejsc pracy w sklepie napłynęło 700 podań o pracę).
Mówi się jeszcze o otwarciu Asdy, która zajmuje w hierarchii sklepowej miejsce dotychczas okupowane przez nieszczęsnego Woolworths’a, (wskrzeszonego teraz w wydaniu internetowym), ale plany budowy owego zostały ostatnio odłożone. Szkoda, bo dałoby to Exeter koronę Wszystkich-Supermarketów-W-Jednym-Mieście Do tego mamy powstające jak grzyby po deszczu polskie sklepy (obecnie 3–proszę mnie poprawić jeśli o jakimś nie wiem), które walczą dzielnie o to, aby Polak nie musiał chodzić do w/w i nie musiał wozić pęt Jarmarcznej i 5kg sera Ryanairem.
Jeśli chodzi o zaopatrzenie lodówki nie powinno być więc żadnego problemu. Pomyśleć tylko jaki to straszny dylemat muszą mieć zawodowi Wypatrywacze Promocji- kur...a, to było tańsze w Tesco czy Lidl’u???? aaaaahhh!!!
A teraz o trochę innej parze kaloszy, obok zaspokajania potrzeb żołądkowych należy jeszcze dbać o inne potrzeby. Bo nie ma nic lepszego dla duszy jak zbić sobie nową półeczkę, skręcić nową szafeczkę, czy zreperować ulubiony taborecik. I tu z pomocą przychodzi nowo otwarty budowlano-narzędziowy supermarket na Marsh Barton – Screwfix czyli alternatywa dla B&Q i Focus’a, a że wśród nas jest wielu uzdolnionych manualnie nie tylko specjalistów-tynkarzy ale i hobbystów-manipulatorów drewna - taki sklep jest jak do rany przyłóż (swoją drogą paskudne obrazowo porównanie).
No i ‘last but not least’ (w wolnym tłumaczeniu – ok, zaraz kończę albo puszczam do ciebie ostatni list), do Exeter przybył Fopp !!!!! (obok McDonalds’a na High Street w miejscu przeniesionego do Princesshay’a HMV). Możecie się pytać- po co nowy sklep muzyczny skoro dzięki dobrodziejstwu internetu i szybkim łączom można wszystko mieć za free?!
Ok, ale powiedz mi tak szczerze Drogi Czytelniku, czy niechciałbyś do czasu do czasu sprawić sobie radości na sercu kupując oryginalną płytkę Twojego ulubionego zespołu albo ukochany film w porządnej kopii bez japońskich napisów, na który nie nakładają się co jakiś czas sylwetki osób wstających z siedzeń?
Fopp to sklep-legenda. Założony kiedyś przez bandę fanatyków dobrej muzyki, nie stawiał na ilość (na Wyspach powstało ich zaledwie 8) tylko na jakość i klimat. I jak to bywa z czymś fajnym zostali wykupieni swojego czasu przez HMV. Jednak ci kolesie z HMV postanowili nie zmieniać formuły sklepu i Fopp zachowuję nadal para-alternatywną, niezależną działalność, której stałym elementem są koncerty odbywające się w samym sklepie. Płyty w cenie od 3 funi - choć w większości jednak starsze albumy, dużo kolekcjonerskich re-edycji i płytowych rzadkich do dostania perełek.
Więc udanych łowów, ja jadę do Dartmoor
Z indiańskim pozdrowieniem
Montoya
Komentarze